Typ tekstu: Książka
Autor: Dunin Kinga
Tytuł: Tabu
Rok: 1998
nie miał takich obiekcji - i oświadczył:
- A teraz wódka już nieodwołalnie się skończyła.
- Może dzieci jeszcze coś mają? - spytała Klara.
- Nie będę własnym dzieciom od ust odejmował - obruszył się Szczęsny - zresztą oni nie piją wódki. No, moi drodzy, zrzutka!
Na stole pojawił się słomkowy kapelusz i po chwili wypełnił się bilonem i banknotami.
- Dobrze, ale kto pójdzie? - Szczęsny sięgnął po kapelusz.
- Gospodarz! - odpowiedział równy chór głosów.
- Czy jest tu gdzieś jakiś nocny sklep i czy będzie dziś czynny? - zainteresowała się Marta.
- Panienka widać nietutejsza. - Spocony, łysy grubas pochylił się ku niej. Subtelny poeta metafizyczny, jak zdążył wcześniej poinformować ją Marek. - Tutaj
nie miał takich obiekcji - i oświadczył:<br>- A teraz wódka już nieodwołalnie się skończyła.<br>- Może dzieci jeszcze coś mają? - spytała Klara.<br>- Nie będę własnym dzieciom od ust odejmował - obruszył się Szczęsny - zresztą oni nie piją wódki. No, moi drodzy, zrzutka!<br>Na stole pojawił się słomkowy kapelusz i po chwili wypełnił się bilonem i banknotami.<br>- Dobrze, ale kto pójdzie? - Szczęsny sięgnął po kapelusz.<br>- Gospodarz! - odpowiedział równy chór głosów.<br>- Czy jest tu gdzieś jakiś nocny sklep i czy będzie dziś czynny? - zainteresowała się Marta.<br>- Panienka widać nietutejsza. - Spocony, łysy grubas pochylił się ku niej. Subtelny poeta metafizyczny, jak zdążył wcześniej poinformować ją Marek. - Tutaj
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego