narodem, w obopólnym niezadowoleniu z siebie samych, a nie z siebie wzajem.<br>Może tak ongiś i w Polszcze bywało.<br>W najświetniejszych czasach mieliśmy najsurowszych krytyków Rzeczypospolitej.<br>Co było, to było.<br>Mniejsza, królów diabli wzięli.<br>Wszystko to anachronizm, gdy zaczynają rządzić komputery, a my, tacy jak ja i ten królewski łysy błazen, schodzimy do podziemia.<br>Świat jest serio, więc nie ma dla nas miejsca.<br>Między te pulpity, między te reaktory, spektrometry, spektrografy, akceleratory, synchrotrony, komputery nie wśliźnie się żaden błazen, bo i po co, cóż by robił wśród sterylnie przyodzianych dżentelmenów, którzy w głowie mają precyzyjnie skonstruowany kod, klucz do mechanizmów techniki