patrzeć dokoła<br>W nic, jeno przed się znieruchomić pyski,<br>Ociekłe śliną i pachnące mlekiem.<br><br>A taka cisza na ten czar pobliski<br>Szła z dala, jakby wiek mijał za wiekiem,<br>Nie czyniąc zmiany, nie tykając wcale<br>Pilnie ku słońcu roziskrzonych kwiatów<br>Ani świegotu skowronka w upale<br>Południejących nieustannie światów,<br>Na których błękit wsparł się mimochodem.<br>Naówczas wpodłuż kładłem się na trawie,<br>Ażeby badać skrycie i ciekawie<br>Znajomą łąkę, oglądaną spodem,<br>Co rozumiejąc, czym jest taka chwila,<br>Sama przede mną swą gęstwę rozluźnia,<br>By mi ukazać, jak się cień motyla<br>Tuż za skrzydłami po kwiatach opóźnia,<br>I jak bąk w futro odziany tygrysie