Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
na kamienny zegar słoneczny. Na wygódkę z trwale słodkawym zapaszkiem i milczącymi drzwiczkami na skórze. Budyneczek rudawooliwkowy, a sama plebania chłodnoszara, znowu coś szarego. Przez komin przedzierał się błękitnawy dym.
- Ma pan jakieś plany? - W głosie księdza Jassmont odkrył piskliwą nutę wiejskich skrzypiec.
Zatrzymali się, ksiądz był rzeczywiście niski, stali blisko siebie. Jassmont zacisnął dłonie w mocny splot.
- Mogę umrzeć, choćby na raka - odpowiedział i wcale nie czuł żalu, że dokucza księdzu.
- To potem, a co dziś, teraz?
- Dziś, co na dziś. Muszę się napić wódki - odpowiedział i to była prawda.
Ksiądz mówił o znaczeniu wiary w życiu każdego człowieka. O
na kamienny zegar słoneczny. Na wygódkę z trwale słodkawym zapaszkiem i milczącymi drzwiczkami na skórze. Budyneczek rudawooliwkowy, a sama plebania chłodnoszara, znowu coś szarego. Przez komin przedzierał się błękitnawy dym.<br>- Ma pan jakieś plany? - W głosie księdza Jassmont odkrył piskliwą nutę wiejskich skrzypiec.<br>Zatrzymali się, ksiądz był rzeczywiście niski, stali blisko siebie. Jassmont zacisnął dłonie w mocny splot. <br>- Mogę umrzeć, choćby na raka - odpowiedział i wcale nie czuł żalu, że dokucza księdzu.<br>- To potem, a co dziś, teraz?<br>- Dziś, co na dziś. Muszę się napić wódki - odpowiedział i to była prawda. <br>Ksiądz mówił o znaczeniu wiary w życiu każdego człowieka. O
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego