Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 02.10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
atmosferę wątpliwości, jaką wokół afery starachowickiej usiłowali tworzyć politycy SLD. Kierując sprawę do sądu, prokuratura kielecka podtrzymała wszystkie informacje, jakie na ten temat publikowaliśmy na łamach "Rzeczpospolitej", doprowadzając do ujawnienia - i w konsekwencji rozwikłania - jednej z najpoważniejszych afer III RP.
Najpoważniejszej z dwóch powodów. Po pierwsze, przypadek starachowicki pokazał stopień bliskości, a nawet zbratania niektórych kręgów politycznych ze światem przestępczym. Zażyłość ta była tak wielka, że posłowie SLD nie zawahali się przed narażeniem życia policjantów, byleby ostrzec swoich gangsterskich przyjaciół. Po drugie, w aferę starachowicką zamieszany był (i tu prokuratura w pełni potwierdziła wcześniejsze informacje "Rz") wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wszystko
atmosferę wątpliwości, jaką wokół afery starachowickiej usiłowali tworzyć politycy SLD. Kierując sprawę do sądu, prokuratura kielecka podtrzymała wszystkie informacje, jakie na ten temat publikowaliśmy na łamach "Rzeczpospolitej", doprowadzając do ujawnienia - i w konsekwencji rozwikłania - jednej z najpoważniejszych afer III RP.&lt;/&gt;<br>Najpoważniejszej z dwóch powodów. Po pierwsze, przypadek starachowicki pokazał stopień bliskości, a nawet zbratania niektórych kręgów politycznych ze światem przestępczym. Zażyłość ta była tak wielka, że posłowie SLD nie zawahali się przed narażeniem życia policjantów, byleby ostrzec swoich gangsterskich przyjaciół. Po drugie, w aferę starachowicką zamieszany był (i tu prokuratura w pełni potwierdziła wcześniejsze informacje "Rz") wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wszystko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego