Typ tekstu: Książka
Autor: Bahdaj Adam
Tytuł: Wakacje z duchami
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1962
się. Ruszył więc desperacko w stronę wieży straży pożarnej. Naraz zatrzymał się przed Gospodą Ludową. Ze środka dochodziły podniesione głosy... ktoś śpiewał... ktoś wykrzykiwał... słychać było pobrzękiwanie szkła.
Mandżaro wbiegł do pierwszej sali. Doznał wielkiej ulgi. Przy bufecie ujrzał bowiem rozłożyste, ciasno opięte mundurem plecy sierżanta Antczaka. Komendant, z wyrazem błogości na pełnej twarzy, sączył pieniste piwo. Nadinspektor doskoczył do niego jak sprężyna, złapał go za rękaw.
- Panie komendancie, mamy Marsjanina! Sierżant wybałuszył na niego oczy.
- Co ty, chłopcze, bredzisz? - Złapaliśmy go na zamku.
Komendant posterunku był wyraźnie niezadowolony, że przerwano mu ceremonię picia piwa.
- Kogo? - zapytał ospale.
- Tego, co mieszka
się. Ruszył więc desperacko w stronę wieży straży pożarnej. Naraz zatrzymał się przed Gospodą Ludową. Ze środka dochodziły podniesione głosy... ktoś śpiewał... ktoś wykrzykiwał... słychać było pobrzękiwanie szkła.<br>Mandżaro wbiegł do pierwszej sali. Doznał wielkiej ulgi. Przy bufecie ujrzał bowiem rozłożyste, ciasno opięte mundurem plecy sierżanta Antczaka. Komendant, z wyrazem błogości na pełnej twarzy, sączył pieniste piwo. Nadinspektor doskoczył do niego jak sprężyna, złapał go za rękaw.<br> - Panie komendancie, mamy Marsjanina! Sierżant wybałuszył na niego oczy.<br> - Co ty, chłopcze, bredzisz? - Złapaliśmy go na zamku.<br>Komendant posterunku był wyraźnie niezadowolony, że przerwano mu ceremonię picia piwa.<br> - Kogo? - zapytał ospale.<br> - Tego, co mieszka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego