Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
nasza pensja jest... Przepraszam, nie chciałem się o nic wobec szanownego pana przymawiać...
- Od dziś twój stół nie jest już feralny. Przecież przy nim sporo wygrałem. - Knüfer odliczył dziesięć żetonów i wsunął je do kieszeni fraka krupiera. - Jeśli chcesz dostać więcej, dużo więcej, melduj mi o wszystkim, co robi ta blondynka ze swym małym fagasem.
Klepnął Richtera po ramieniu i opuścił salę, ścigany spojrzeniami graczy, spośród których blondynka i towarzyszący jej niewysoki mężczyzna sprawiali wrażenie najbardziej zainteresowanych niedawnymi poczynaniami Knüfera.

Wiesbaden, piątek 13 grudnia,
godzina piąta po południu
Knüfer postawił fotografię Sophie koło telefonu i rozejrzał się po pokoju. Gdzie tylko
nasza pensja jest... Przepraszam, nie chciałem się o nic wobec szanownego pana przymawiać...<br>- Od dziś twój stół nie jest już feralny. Przecież przy nim sporo wygrałem. - Knüfer odliczył dziesięć żetonów i wsunął je do kieszeni fraka krupiera. - Jeśli chcesz dostać więcej, dużo więcej, melduj mi o wszystkim, co robi ta blondynka ze swym małym fagasem.<br>Klepnął Richtera po ramieniu i opuścił salę, ścigany spojrzeniami graczy, spośród których blondynka i towarzyszący jej niewysoki mężczyzna sprawiali wrażenie najbardziej zainteresowanych niedawnymi poczynaniami Knüfera. <br><br>Wiesbaden, piątek 13 grudnia, <br>godzina piąta po południu<br>Knüfer postawił fotografię Sophie koło telefonu i rozejrzał się po pokoju. Gdzie tylko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego