muzyczny w Radiu Bielsko (legalnym).<br>Nadawali: Kojak - 20 lat, uczeń ogólniaka dla pracujących, i Tadek - 18 lat, uczeń stolarskiej zawodówki. Nadajnik i tajemnicę jego obsługi podobno kupili za 100 zł na bielskim bazarze. - Kupowali parę piw albo flaszkę i rozpracowywali przy otwartym sitku (włączonym mikrofonie). Siedzieli tak dwie, trzy godziny - bluzgi, krzyki, śpiewy o panienkach, o szkole, o wódzie - ot i cały ich program - opowiada Trol. Kojak zwierzał się, że chcieli się trochę uspokoić, ale słuchacze dzwonili z pretensjami, że za mało klną. Podobno dostawali listy od więźniów z aresztu śledczego. Cieszyli się, że w końcu mają czego słuchać.<br>Radio Pastuch