jak się Rżeckiemu wydało, wtrącił Alef, mały blondynek w okularach, absolwent Politechniki Warszawskiej:<br>- Panowie, nie czas na dyskusję zasadniczą taktyki, manewrów i konspiracji, owocujących przecież wspaniałymi sukcesami.<br>- Przeciwnie - odparł szybko Rżecki - wiadomość z Grodzkiej, że zlikwidowano Hopkinsona-Martineza, wymaga teraz natychmiastowej dyskusji między nami, która doprowadzić powinna do samokrytyki i błyskawicznej akcji, aby zapobiec dalszym katastrofom.<br>Wszyscy czterej zgodnie zasiedli przy okrągłym mahoniowym stole, byłej własności Lubomirskich, w eleganckiej salce na pierwszym piętrze, za drzwiami obitymi skórą, z oknami na wewnętrzny dziedziniec kamienicy. Okna były szczelnie zamknięte, szaruga nie ustępowała, w powietrzu wisiał deszcz. Dyrektor Prącz zagaił:<br>- A więc bezzwłocznie przechodzimy