Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
swym zwykłym, strasznym uśmiechu. Mistle, Asse i Reef odeszli w prawo. Giselher został pośrodku, wpatrzony w łowcę nagród spod zmrużonych powiek.
- No, dobra, Szczury - Bonhart rozejrzał się na boki, spojrzał w niebo, potem uniósł miecz i popluł na ostrze.
- Jak pląsać, to pląsać. Graj, muzyko!
Skoczyli ku sobie jak wilki, błyskawicznie, cicho, bez ostrzeżenia. Zawyły w powietrzu klingi, wypełniając uliczkę jękliwym szczękiem stali. Początkowo słychać było tylko szczęk kling, westchnienia, jęki i przyspieszone oddechy.
A potem, nagle i niespodziewanie, Szczury zaczęły krzyczeć. I umierać.
Reef wyleciał z kłębowiska pierwszy, plasnął plecami o mur, bryzgając krwią na brudnobiałe wapno. Za nim wytoczył
swym zwykłym, strasznym uśmiechu. Mistle, Asse i Reef odeszli w prawo. Giselher został pośrodku, wpatrzony w łowcę nagród spod zmrużonych powiek.<br>- No, dobra, Szczury - Bonhart rozejrzał się na boki, spojrzał w niebo, potem uniósł miecz i popluł na ostrze.<br>- Jak pląsać, to pląsać. Graj, muzyko!<br>Skoczyli ku sobie jak wilki, błyskawicznie, cicho, bez ostrzeżenia. Zawyły w powietrzu klingi, wypełniając uliczkę jękliwym szczękiem stali. Początkowo słychać było tylko szczęk kling, westchnienia, jęki i przyspieszone oddechy. <br>A potem, nagle i niespodziewanie, Szczury zaczęły krzyczeć. I umierać.<br>Reef wyleciał z kłębowiska pierwszy, plasnął plecami o mur, bryzgając krwią na brudnobiałe wapno. Za nim wytoczył
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego