poczucie tkwienia w rozkroku. Kręgi "korowskie" to było środowisko, jeszcze wtedy tak nienazywane, przez które ja, student z prowincji, trafiłem do ruchu opozycyjnego na początku lat 60., a Kuroń i Modzelewski to byli moi idole. Ale wtedy, w Sierpniu, nie miałem wątpliwości, że rację w tym sporze, rację czasu oczywiście, bo nie różnił nas stosunek do PRL, ma strona, po której się znalazłem trochę przez grę przypadku. <br>Podstawą książki jest dziennik pisany w toku wydarzeń. Nie znaczy to, że zapisy pod daną datą były robione zawsze tego dnia. Często ze względu na nawał zajęć odtwarzałem je po kilku dniach z zapisków