Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
sinawym płomieniem.
- Skąd pochodzisz, Angouleme?
- Z Cintry, wiedźminie. To taki kraj nad morzem, przy ujściu Jarugi...
- Wiem, gdzie leży Cintra.
- To czemu pytasz, jeśli tyle wiesz? Tak cię bardzo zajmuję?
- Powiedzmy, że trochę.
Milczeli. Ogień potrzaskiwał.
- Moja matka - przemówiła wreszcie Angouleme, patrząc w płomienie - była w Cintrze szlachcianką i to bodaj wysokiego rodu. W herbie miał ten ród kota morskiego, pokazałabym ci, bo miałam medalionik z tym ich zafajdanym kotem, od matki, alem go przegrała w kości... Ale ten ród, srał ich morski pies, wyparł się mnie, bo moja matka puściła się podobno z jakimś chamem, bodajże stajennym, i ja byłam
sinawym płomieniem. <br>- Skąd pochodzisz, Angouleme?<br>- Z Cintry, wiedźminie. To taki kraj nad morzem, przy ujściu Jarugi... <br>- Wiem, gdzie leży Cintra. <br>- To czemu pytasz, jeśli tyle wiesz? Tak cię bardzo zajmuję? <br>- Powiedzmy, że trochę.<br>Milczeli. Ogień potrzaskiwał. <br>- Moja matka - przemówiła wreszcie Angouleme, patrząc w płomienie - była w Cintrze szlachcianką i to bodaj wysokiego rodu. W herbie miał ten ród kota morskiego, pokazałabym ci, bo miałam medalionik z tym ich zafajdanym kotem, od matki, alem go przegrała w kości... Ale ten ród, srał ich morski pies, wyparł się mnie, bo moja matka puściła się podobno z jakimś chamem, bodajże stajennym, i ja byłam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego