Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
i palili skręty machorkowe. Sołdackie palenie.
Jassmont, patrząc przez wibrującą mgłę, rzucił przez ramię: - Ktoś z miejscowych mówił, że mróz wróci.
- Martwisz się, Janie, drewnem.
- Rozsądne to nie było, co zrobiłem.
- Z pewnością, cóż, jednak się stało. Postaram się, chyba uda się załatwić furę opału.
- A Sekuła, a Niemcy?
- Nie bój się, Niemcy mają teraz co innego na głowie, a z Sekułą to piłem do drugiej, schlałem dziada, taki chłop, waży ze stówę, a głowy nie ma.
- Przepity.
- Szlag go trafi wcześniej czy później, a jak nie, to go Ruskie rozwalą. - Konstanty przelotnie spojrzał na Jassmonta.
Ten miał wrażenie, że znalazł
i palili skręty machorkowe. Sołdackie palenie. <br>Jassmont, patrząc przez wibrującą mgłę, rzucił przez ramię: - Ktoś z miejscowych mówił, że mróz wróci.<br>- Martwisz się, Janie, drewnem.<br>- Rozsądne to nie było, co zrobiłem.<br>- Z pewnością, cóż, jednak się stało. Postaram się, chyba uda się załatwić furę opału.<br>- A Sekuła, a Niemcy?<br>- Nie bój się, Niemcy mają teraz co innego na głowie, a z Sekułą to piłem do drugiej, schlałem dziada, taki chłop, waży ze stówę, a głowy nie ma.<br>- Przepity.<br>- Szlag go trafi wcześniej czy później, a jak nie, to go Ruskie rozwalą. - Konstanty przelotnie spojrzał na Jassmonta. <br>Ten miał wrażenie, że znalazł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego