Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 7
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
nic dziwnego. Kiedy poznała Pawła, miał za dwa miesiące wziąć ślub z piękną blondynką.
- Upiłam nas oboje - mówi Julia - i zaprowadziłam go do łóżka. W efekcie musiał odwołać ślub i miał mi to przez cały czas za złe. Znajomi twierdzili, że patrząc na nas, czują się tak, jakby oglądali mecz bokserski z miejsc tuż przy ringu. Przez cały czas i wszędzie walczyliśmy ze sobą jak szaleńcy, by na koniec rzucić się w wir seksualnej namiętności. I tak w kółko: kłóciliśmy się i kochali na zmianę. Pewnego razu posprzeczaliśmy się w kinie: ja chciałam wyjść, bo film był głupi, Paweł oczywiście chciał
nic dziwnego. Kiedy poznała Pawła, miał za dwa miesiące wziąć ślub z piękną blondynką. <br>- Upiłam nas oboje - mówi Julia - i zaprowadziłam go do łóżka. W efekcie musiał odwołać ślub i miał mi to przez cały czas za złe. Znajomi twierdzili, że patrząc na nas, czują się tak, jakby oglądali mecz bokserski z miejsc tuż przy ringu. Przez cały czas i wszędzie walczyliśmy ze sobą jak szaleńcy, by na koniec rzucić się w wir seksualnej namiętności. I tak w kółko: kłóciliśmy się i kochali na zmianę. Pewnego razu posprzeczaliśmy się w kinie: ja chciałam wyjść, bo film był głupi, Paweł oczywiście chciał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego