Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
pluskała i tętniła coraz głośniej.
Nieznośna lepkość pod brzuchem rozpłaszczonym na materacu pulsowała gorącem, a po grzbiecie ściekała wzdłuż kręgosłupa lodowatą strużką, powodując dygot wszystkich części ciała. Nie pomagał koc w poszwie twardej niczym litosfera, przemoczonej i zimnej.
Poranne światło było jak nóż przyłożony do czoła.
Przypomniał sobie nagle wczorajszy ból, więc leżał skulony, pełen strachu przed jakimkolwiek ruchem, mimo że listwa nierównego, zniszczonego łóżka wpijała się w lewy bok. Wybierał mniejsze cierpienie i pragnął je przedłużać, na ile to możliwe. Czym bowiem był ten malutki, niewinny ból, właściwie tylko ucisk, ćmienie, trochę silniejsze łaskotanie, wobec tamtego?
Tamten wyobrażał sobie jako
pluskała i tętniła coraz głośniej.<br>Nieznośna lepkość pod brzuchem rozpłaszczonym na materacu pulsowała gorącem, a po grzbiecie ściekała wzdłuż kręgosłupa lodowatą strużką, powodując dygot wszystkich części ciała. Nie pomagał koc w poszwie twardej niczym litosfera, przemoczonej i zimnej.<br>Poranne światło było jak nóż przyłożony do czoła.<br>Przypomniał sobie nagle wczorajszy ból, więc leżał skulony, pełen strachu przed jakimkolwiek ruchem, mimo że listwa nierównego, zniszczonego łóżka wpijała się w lewy bok. Wybierał mniejsze cierpienie i pragnął je przedłużać, na ile to możliwe. Czym bowiem był ten malutki, niewinny ból, właściwie tylko ucisk, ćmienie, trochę silniejsze łaskotanie, wobec tamtego?<br>Tamten wyobrażał sobie jako
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego