Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
na plaży - tam znajdowała się stadnina, i to była moja stadnina, bardzo moja, moje konie, araby, każdy minimum mega. - Spojrzała na Hunta. - Logiki w tym za grosz, prawda?
- Zaraz-zaraz...
- No właśnie.
- Nie miałem pojęcia, że z czwórki był taki mściwy drań. Kiedy on ją zdążył wytresować?
- Wtedy, gdy niby bolała go głowa - parsknęła Marina. - Potem wypłaszczyło go i bestia urwała się ze smyczy, zresztą zniknęła przecież sama smycz. Pewnie nie tak to zaplanował. Może chciał nas szantażować. Dziwne, że w pana czegoś nie wycelował. Chyba nie starczyło mu już czasu.
- Nie powinna się pani wdawać z nim wtedy w kłótnię
na plaży - tam znajdowała się stadnina, i to była moja stadnina, bardzo moja, moje konie, araby, każdy minimum mega. - Spojrzała na Hunta. - Logiki w tym za grosz, prawda?<br>- Zaraz-zaraz...<br>- No właśnie.<br>- Nie miałem pojęcia, że z czwórki był taki mściwy drań. Kiedy on ją zdążył wytresować?<br>- Wtedy, gdy niby bolała go głowa - parsknęła Marina. - Potem wypłaszczyło go i bestia urwała się ze smyczy, zresztą zniknęła przecież sama smycz. Pewnie nie tak to zaplanował. Może chciał nas szantażować. Dziwne, że w pana czegoś nie wycelował. Chyba nie starczyło mu już czasu.<br>- Nie powinna się pani wdawać z nim wtedy w kłótnię
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego