a Kaniowski niedostateczny z zachowania, żeby nikt mnie nie przyjął do żadnej szkoły, i zapowiedzieli, że na następny rok nie mam po co wracać. Mnie życie było niemiłe, ale to oni nie mieli po co wracać. Kiedy nadszedł nowy rok szkolny, w gimnazjum króla Jagiełły i Matki Boskiej znajdowała się bolszewicka szkoła nauczycielska, a ja w dziesięciolatce, która zajęła miejsce trudno dostępnego gimnazjum żydowskiego.<br><br>Ja czułem niebezpieczeństwo od dawna. Zwłaszcza gdy zaczęli przyjeżdżać uciekinierzy. Przyjechał wujek Milka Heimberga z żoną, dwojgiem dzieci i czterema walizkami. Nie rozpakowali walizek i wyjechali do Palestyny. Potem kuzyn mojego ojca, Rafał, z żoną Theą, erfurcką