Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 2 (150)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
mógł Artur T. Kiedy niespełna dwa tygodnie później ktoś mu w nocy podpalił samochód, Artur T. był przekonany, że to sprawka taksówkarza, Jacka M. Tak też od razu powiedział policjantom, którzy wraz ze strażakami przyjechali na miejsce zdarzenia. Złożył nawet do prokuratora doniesienie na taksówkarza, ale ten sprawę umorzył z braku dowodów. Od tego czasu właściwie nic się nie działo i wydawać się mogło, że państwo T. dalej kotłują się w rodzinnym sosie, kłócąc się, bijąc i kochając na przemian.
Tak zwana bomba wybuchła dziewięć miesięcy później, kiedy to Wiola T. wydała na świat zdrowe niemowlę płci męskiej. Artur T. ubzdurał
mógł Artur T. Kiedy niespełna dwa tygodnie później ktoś mu w nocy podpalił samochód, Artur T. był przekonany, że to sprawka taksówkarza, Jacka M. Tak też od razu powiedział policjantom, którzy wraz ze strażakami przyjechali na miejsce zdarzenia. Złożył nawet do prokuratora doniesienie na taksówkarza, ale ten sprawę umorzył z braku dowodów. Od tego czasu właściwie nic się nie działo i wydawać się mogło, że państwo T. dalej kotłują się w rodzinnym sosie, kłócąc się, bijąc i kochając na przemian.<br>Tak zwana bomba wybuchła dziewięć miesięcy później, kiedy to Wiola T. wydała na świat zdrowe niemowlę płci męskiej. Artur T. ubzdurał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego