Taak? Ja sobie to zapamiętam, ja...<br>Synaja rozgniewał jakiś handlarz świń. Trzęsąc brzuszkiem z wściekłości mówił do kasjerki Michaliny: - Cham, snob. Wino, było zupełnie dobre. Węgier tysiąc osiemset siedemdziesiąty szósty. Ale on chce, żeby wszyscy widzieli, że wino pije. Podnosi flaszkę pod światło i woła na mnie: "Coś temu winu brakuje". A szlag by cię trafił, chamie! Przyniosłem mu to samo wino, tylko w innej flaszce. I naturalnie, powiedział, że dobre. Całą hecę robił po to, żeby widzieli, że wino pije, bo tam niedaleko siedzi jakaś baba, a on się do niej pali. Ale...<br>- Sooos! - wrzasnął mu nad uchem Teodor obładowany