Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
że trzaśnie przy najmniejszym poruszeniu, na prawym zaś zwisała w fałdzie lekko zaróżowionej. Nos był długi, prosty, o nadmiernie rozwiniętych nozdrzach. Czerwieni górnej wargi nie było widać wcale - wąskie pasemko białej, lekko owłosionej skóry, dolna za to była pełna, koloru surowej cielęciny. Cała twarz miała formę trójkąta: szerokie czoło, spiczasta broda. Tak więc jegomość ów stał za plecami Lucjana, nie wiadomo jak długo, a teraz, gdy ten się obrócił, patrzył wesoło-złośliwymi oczkami, kolejno: na papier, to znów na Lucjana. Był przy tym uprzejmie zgarbiony.
Lucjan początkowo spoglądał na osobnika z prawdziwym przerażeniem, po chwili jednak ochłonął i zapytał:
- Kto pan
że trzaśnie przy najmniejszym poruszeniu, na prawym zaś zwisała w fałdzie lekko zaróżowionej. Nos był długi, prosty, o nadmiernie rozwiniętych nozdrzach. Czerwieni górnej wargi nie było widać wcale - wąskie pasemko białej, lekko owłosionej skóry, dolna za to była pełna, koloru surowej cielęciny. Cała twarz miała formę trójkąta: szerokie czoło, spiczasta broda. Tak więc jegomość ów stał za plecami Lucjana, nie wiadomo jak długo, a teraz, gdy ten się obrócił, patrzył wesoło-złośliwymi oczkami, kolejno: na papier, to znów na Lucjana. Był przy tym uprzejmie zgarbiony. &lt;page nr=80&gt;<br>Lucjan początkowo spoglądał na osobnika z prawdziwym przerażeniem, po chwili jednak ochłonął i zapytał:<br>- Kto pan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego