Typ tekstu: Książka
Autor: Jasieński Bruno
Tytuł: Palę Paryż
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1929
linii ich wzajemnego przecięcia, przyoblekać zaczynał z wolna kontury określonej ludzkiej jednostki, póki, przełożony z powrotem na abstrakcyjny język dźwięków, nie skrystalizował się wreszcie w kilku sylabach wykrztuszonego pośpiesznie imienia.
Pierre doznał nagle niebywałej ulgi. Miał uczucie, jakby przez długie godziny ciągnął z głębi własnego wnętrza, jak z ciemnej, zarośniętej brodą pleśni, głębokiej studni, wiadro, pełne drogocennej cieczy, którą obawiał się rozpluskać, ciągnął z nieludzkim wysiłkiem, czując, że lada chwila wypuści je z rąk bezpowrotnie w czarną czeluść, i teraz oto trzyma je w rękach, wydobyte na wierzch, nie rozlane, nietknięte.
Wydobyty z takim mozołem z tej głębiny człowiek najwyraźniej nie
linii ich wzajemnego przecięcia, przyoblekać zaczynał z wolna kontury określonej ludzkiej jednostki, póki, przełożony z powrotem na abstrakcyjny język dźwięków, nie skrystalizował się wreszcie w kilku sylabach wykrztuszonego pośpiesznie imienia.<br>Pierre doznał nagle niebywałej ulgi. Miał uczucie, jakby przez długie godziny ciągnął z głębi własnego wnętrza, jak z ciemnej, zarośniętej brodą pleśni, głębokiej studni, wiadro, pełne drogocennej cieczy, którą obawiał się rozpluskać, ciągnął z nieludzkim wysiłkiem, czując, że lada chwila wypuści je z rąk bezpowrotnie w czarną czeluść, i teraz oto trzyma je w rękach, wydobyte na wierzch, nie rozlane, nietknięte.<br>Wydobyty z takim mozołem z tej głębiny człowiek najwyraźniej nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego