miejsce, znaczy się do Chotomowa. Całkiem śmiesznie w drodze było. Gdy dotarliśmy do celu, moje oczy ujrzały Jaśka, ale nic to... Impreza była w ogródku. Najpierw jedliśmy kurczaki, a potem zabraliśmy się za picie. Muzyczka leciała, a my się bawiliśmy jako tako. Maciek dostał puszką po twarzy, która rozkrwawiła mu brodę, a Borgu "brał lekcje" judo od Adama. Ogólnie było <orig>lajtowo</>, tylko Jasiek zaliczył mocny zgon. Połowa ludzi wróciła jakoś wcześnie do domu, bo po 12 czy 1, a my twardo zostaliśmy do końca. Mieliśmy z Adamem iść spać i specjalnie po to był dla nas materac dmuchany, ale niestety w