to jest dziecinny zapis, a spójrz, jaka głęboka metafora życia w PRL-u - uświadomiłem żonę. - Wiesz, w gruncie rzeczy, gdyby tak to opublikować...<br>Niestety, pamiętnik skończył się na Wielkanocy 1978 roku zapisem: "Poszliśmy ze <orig>świenconką</> do kościoła. Babcia kupiła mi Stawkę większą niż życie. Martwię się, że mam za mało broni na lany poniedziałek". Całą noc starałem się odświeżyć wspomnienia. Gdy już w końcu zasnąłem, przyśniłem się sam sobie w stroju Zorro i z najładniejszą koleżanką z klasy u boku, tą, która chodziła z tym głupim Markiem. We śnie to jednak ja z nią chodziłem, nie dość tego, za nami podążała