Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
się dziecku raz, drugi. Chłopak był istotnie jak się patrzy. Nie minęło wiele, a pastuch gnał bydło z Walusiem przewiązanym w płachcie na plecach. Kładł go pod gruszą, rozrosłą szeroko gałęziami, i gwizdał przez zęby, leżąc obok. Pogoda trwała piękna, niebo czyste i głębokie jak woda.
Do parcelacji przybyło trzech, bryczką na resorach i maleńskimi siwkami. Konie zabrano do użytku władz powiatowych chyba wtedy, gdy wywożono fortepian. Osobną podwodą dojechał wkrótce wójt. Panowie roztasowali się w salonie, milicjanci musieli opróżnić pokój. Zresztą tej nocy i tak mieli wszyscy czuwać. Urzędnikom jakoby groziło niebezpieczeństwo. Po południu chodzili od chałupy do chałupy, od
się dziecku raz, drugi. Chłopak był istotnie jak się patrzy. Nie minęło wiele, a pastuch gnał bydło z Walusiem przewiązanym w płachcie na plecach. Kładł go pod gruszą, rozrosłą szeroko gałęziami, i gwizdał przez zęby, leżąc obok. Pogoda trwała piękna, niebo czyste i głębokie jak woda.<br> Do parcelacji przybyło trzech, bryczką na resorach i maleńskimi siwkami. Konie zabrano do użytku władz powiatowych chyba wtedy, gdy wywożono fortepian. Osobną podwodą dojechał wkrótce wójt. Panowie roztasowali się w salonie, milicjanci musieli opróżnić pokój. Zresztą tej nocy i tak mieli wszyscy czuwać. Urzędnikom jakoby groziło niebezpieczeństwo. Po południu chodzili od chałupy do chałupy, od
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego