Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Nasze srebra
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1972
ANTEK wywieszając na twarzy smutek, wzruszy ramionami Niic... To znaczy, nieprawda, że nic. Namawiają mnie frajery... bo jest nadzieja...
KLARA Oh, jakże się cieszę...
ANTEK ...jest nadzieja, że będą przyjmować do węgla... Nawet nieźle płacą.
KLARA chwyta go za rękę Nie. Pan przecież nie potrafi tych rąk przyzwyczaić do tych brył, do grud, do tych złomów... Pan tego dźwigać nie będzie... Te łomy, te skały-kawały... czarne. Najgorsze to, że czarne.
ANTEK Cóż... wojna mię wyrwała z tej największej warszawskiej restauracji, spomiędzy tych stolików mahoniowych na biało, spomiędzy kielichów kryształowych na rubinowo, z których lubił pijać generał Wyborowa... spomiędzy serwisów porcelanowych
ANTEK wywieszając na twarzy smutek, wzruszy ramionami Niic... To znaczy, nieprawda, że nic. Namawiają mnie frajery... bo jest nadzieja...<br>KLARA Oh, jakże się cieszę...<br>ANTEK ...jest nadzieja, że będą przyjmować do węgla... Nawet nieźle płacą.<br>KLARA chwyta go za rękę Nie. Pan przecież nie potrafi tych rąk przyzwyczaić do tych brył, do grud, do tych złomów... Pan tego dźwigać nie będzie... Te łomy, te skały-kawały... czarne. Najgorsze to, że czarne.<br>ANTEK Cóż... wojna mię wyrwała z tej największej warszawskiej restauracji, spomiędzy tych stolików mahoniowych na biało, spomiędzy kielichów kryształowych na rubinowo, z których lubił pijać generał Wyborowa... spomiędzy serwisów porcelanowych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego