tylko to, co tę hipotezę potwierdza. Aby prowadzić oczami za jedną mrówką, odtworzyć jej powikłaną drogę pomiędzy lasem trawy i głazami żwiru, trzeba wizjonera. Wizjoner czyni wszystko, czego dotknie, czymś ważnym, jedynym, niepowtarzalnym, jest wobec swojej postaci na przemian pobłażliwym olbrzymem i liliputem podnoszącym wzrok do góry, aby objąć monumentalną bryłę niespodziewanie wyrastającego do rozmiarów nadludzkich bohatera. Umie przyznać równe znaczenie fantazji i rzeczywistości, bo wie, że fantazja jest najbardziej rzeczywista, a rzeczywistość najbardziej fantastyczna1.<br> Wielkie nowoczesne miasto skłania do pewnego rodzaju wizji. Oto ulice, place, domy. Tłum szturmuje do omnibusów, zapełnia arkady Palais Royal. Krzyżują się spojrzenia przechodniów, twarz znika