Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
prędzej czy później nadjedzie. Sam nie dał rady - wyręczy go pekape. Ale weź tu, człowieku, przeciągnij osuwające się ciało choćby o metr. Ciężki jak diabli. Chwycił za nogi. Lżej. Już zbliżył się do nasypu, gdy wtem całą przestrzeń rozdarł huk wielki. Potem drugi. Aż zatrzęsła się ziemia. Zaraz po nich brzęk szkła i gromadne ujadanie alarmów w samochodach. Puścił Północnego. Nad Zatorzem, gdzieś w okolicach Wojska Polskiego strzeliła krwistopomarańczowa łuna z ogromną grzywą czarnego dymu. Po chwili policyjne syreny przecięły ciszę nocy, a na wiadukcie zadudniły kroki. Zygmunt uskoczył w tył, przywierając do żelaznego przęsła. Odczekał kilka długich minut i wyszedł
prędzej czy później nadjedzie. Sam nie dał rady - wyręczy go pekape. Ale weź tu, człowieku, przeciągnij osuwające się ciało choćby o metr. Ciężki jak diabli. Chwycił za nogi. Lżej. Już zbliżył się do nasypu, gdy wtem całą przestrzeń rozdarł huk wielki. Potem drugi. Aż zatrzęsła się ziemia. Zaraz po nich brzęk szkła i gromadne ujadanie alarmów w samochodach. Puścił Północnego. Nad Zatorzem, gdzieś w okolicach Wojska Polskiego strzeliła krwistopomarańczowa łuna z ogromną grzywą czarnego dymu. Po chwili policyjne syreny przecięły ciszę nocy, a na wiadukcie zadudniły kroki. Zygmunt uskoczył w tył, przywierając do żelaznego przęsła. Odczekał kilka długich minut i wyszedł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego