Pomyślał, że trzeba ruszyć dalej, nie <br>mógł jednak przezwyciężyć senności. Palcami <br>trafił na wilgotny, nie dojedzony owoc. Oprzytomniał nieco, <br>zatopił w nim zęby. Senność odpłynęła. <br>Długo opuszczał się z gałęzi na gałąź, <br>a kiedy stanął na ziemi, podniósł wzrok na gwiazdy <br>i odnalazł znów kierunek, gdzie leżały góry.<br><br>O pierwszym brzasku usłyszał szmer strumienia, wkrótce <br>mógł już dojrzeć ciemne pasmo wody. Po obu jej stronach <br>ciągnęły się niewysokie zarośla. Kiedy rozwidniło <br>się i niebo przybrało barwę niebieską, a z ziemi <br>ustąpiły cienie, Awaru ujrzał zarośla wstępujące <br>na zbocza doliny podobnej do ogromnej, zielonej misy.<br><br>Słyszał pluski wody toczącej się po kamieniach