od nowa...<br>Młodszy pasterz, wysoki, o sterczących kolanach i rozkudłanej czuprynie, wstał nagle i pobiegł do szałasu. Po chwili wrócił trzymając w ręku niezgrabną, własnym widocznie pomysłem wykonaną lutnię.<br>- Sotionie, zaśpiewaj nam pieśń o Spartaku, tyle ich układałeś.<br>- Zaśpiewaj, zaśpiewaj! - powtórzyli gorącymi głosami.<br>Sotion ujął w ręce lutnię, obejrzał i brzęknął kilka taktów.<br>- Dobry ma ton, chociaż taka niezgrabna - pospiesznie wyjaśnił młody pasterz.<br>- Tak, tak, spróbuj tylko - poparli go towarzysze.<br>Sotion uderzył znów w struny. Zmarszczył się i utkwił wzrok w dogasającym ognisku. Szukał snadź melodii. Ton rósł, wzmacniał się i naraz zabrzmiał skargą i bólem. Sotion pół śpiewając, pół recytując