Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
podprowadził nas do niszy w ścianie, jakby świątynnego mihrabu, i ujrzeliśmy poziomy krzyż rzeźbionej w złocie rękojeści, a dalej nie było ostrza, tylko zamknięty wokół niego spoisty głaz,
i obejmowaliśmy jelce po kolei: Sonia, Obi i ja, i zapieraliśmy się z całych sił obiema nogami, i próbowaliśmy miecz wyciągnąć, ale brzeszczot tkwił nieporuszenie w skale,
aż w końcu spoczęła na rękojeści dłoń Hamida i sławny miecz Achemenidów wysunął się z kamienia jak ostrze szabli z jaszczura, i broń rozbłysła w blasku lampy oliwnej, i stało się jasno jak w dzień, kiedy słońce pali się na niebie błękitnozielonym jak kopuły esfahańskich meczetów
podprowadził nas do niszy w ścianie, jakby świątynnego mihrabu, i ujrzeliśmy poziomy krzyż rzeźbionej w złocie rękojeści, a dalej nie było ostrza, tylko zamknięty wokół niego spoisty głaz,<br>i obejmowaliśmy jelce po kolei: Sonia, Obi i ja, i zapieraliśmy się z całych sił obiema nogami, i próbowaliśmy miecz wyciągnąć, ale brzeszczot tkwił nieporuszenie w skale,<br>aż w końcu spoczęła na rękojeści dłoń Hamida i sławny miecz Achemenidów wysunął się z kamienia jak ostrze szabli z jaszczura, i broń rozbłysła w blasku lampy oliwnej, i stało się jasno jak w dzień, kiedy słońce pali się na niebie błękitnozielonym jak kopuły esfahańskich meczetów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego