Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
nasza kijowska służąca, podawała herbatę i zaczynały się rozmowy o koncertach, o teatrze, o nowych książkach... Polina zapalała się, broniła swoich ulubionych poetów, cytowała Fofanowa, Nadsona, Balmonta, podczas gdy ojciec był zdania, że są to wiersze karmelkowe, i zachęcał ją do czytania Horacego i Wergilego:

- Niech pani posłucha jak to brzmi, co to za kadencja: "Arma virumque cano, Troiae qui primus ab oris, Italiam fato..." To jest prawdziwa, wielka poezja...

Wpatrywałem się w Polinę, śliczną Polinę, goniłem spojrzeniem gestykulację ruchliwych, płynnych i tak pełnych gracji rąk, czułem na sobie jej słowa jak pocałunki, widziałem przez batystową bluzkę zarys jej dziewczęcych piersi
nasza kijowska służąca, podawała herbatę i zaczynały się rozmowy o koncertach, o teatrze, o nowych książkach... Polina zapalała się, broniła swoich ulubionych poetów, cytowała Fofanowa, Nadsona, Balmonta, podczas gdy ojciec był zdania, że są to wiersze karmelkowe, i zachęcał ją do czytania Horacego i Wergilego:<br><br>- Niech pani posłucha jak to brzmi, co to za kadencja: "Arma virumque cano, Troiae qui primus ab oris, Italiam fato..." To jest prawdziwa, wielka poezja...<br><br>Wpatrywałem się w Polinę, śliczną Polinę, goniłem spojrzeniem gestykulację ruchliwych, płynnych i tak pełnych gracji rąk, czułem na sobie jej słowa jak pocałunki, widziałem przez batystową bluzkę zarys jej dziewczęcych piersi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego