Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 400-401
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1981
się na tych, co wolą w deszcz, i na tych, co wolą w upał. Ponieważ należę do tych drugich, więc na etapie do Soborzyc cierpię - leje potwornie. W okolicach Sekurska wchodzimy w regularne bagna, spotęgowane powodzią. Szyk łamie się, ludzie idą w rozsypkę, szukają przejść w zdradliwych kępach trawy. Pod brzozą, jak przy wypadku drogowym, białe fartuchy nad nieruchomym ciałem - dziewczyna straciła przytomność. Ktoś mówi, że w naszej Pielgrzymce były dwa zgony, ktoś inny, z okrutnym realizmem, że niedużo jak na taką liczbę ludzi.
W Soborzycach walę prosto na budynek szkoły. Wiem, że szkoła się przede mną nie otworzy, ale wierzę
się na tych, co wolą w deszcz, i na tych, co wolą w upał. Ponieważ należę do tych drugich, więc na etapie do Soborzyc cierpię - leje potwornie. W okolicach Sekurska wchodzimy w regularne bagna, spotęgowane powodzią. Szyk łamie się, ludzie idą w rozsypkę, szukają przejść w zdradliwych kępach trawy. Pod brzozą, jak przy wypadku drogowym, białe fartuchy nad nieruchomym ciałem - dziewczyna straciła przytomność. Ktoś mówi, że w naszej Pielgrzymce były dwa zgony, ktoś inny, z okrutnym realizmem, że niedużo jak na taką liczbę ludzi.<br>W Soborzycach walę prosto na budynek szkoły. Wiem, że szkoła się przede mną nie otworzy, ale wierzę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego