Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
skórze i przyjemnie ją ogrzewał.
- Co to, jajka! Ale święto - ucieszył się, lubił wszelki nabiał.
- Dziś nam się udało, zamieniłam brzydką broszkę na dorodne jajka, tu niedaleko, po sąsiedzku. Wiesz którą? Tę z zieloną jaszczurką, nigdy tak naprawdę ci się nie podobała, twierdziłeś, że pretensjonalna.
- To za broszkę, możliwe, że brzydka, dokładnie jej nie pamiętam. Ale co to, w zimie kury się niosą? - zapytał i obrócił kartofel na widelcu. Pomyślał: dużo jeszcze przede mną takich codziennych zadziwień.
Uśmiechnęła się przyjaźnie. W oczach jej słodycz i radość. Do kamionkowego kubka nalała bawarki.
Pomilczeli, dolał sobie bawarki, wypił, dopiero wtedy poczuł się syty
skórze i przyjemnie ją ogrzewał.<br>- Co to, jajka! Ale święto - ucieszył się, lubił wszelki nabiał. <br>- Dziś nam się udało, zamieniłam brzydką broszkę na dorodne jajka, tu niedaleko, po sąsiedzku. Wiesz którą? Tę z zieloną jaszczurką, nigdy tak naprawdę ci się nie podobała, twierdziłeś, że pretensjonalna.<br>- To za broszkę, możliwe, że brzydka, dokładnie jej nie pamiętam. Ale co to, w zimie kury się niosą? - zapytał i obrócił kartofel na widelcu. Pomyślał: dużo jeszcze przede mną takich codziennych zadziwień.<br>Uśmiechnęła się przyjaźnie. W oczach jej słodycz i radość. Do kamionkowego kubka nalała bawarki. <br>Pomilczeli, dolał sobie bawarki, wypił, dopiero wtedy poczuł się syty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego