do zetempówki Jarosz, choć była nieśmiała, cicha i dość niemrawa. Ale przez lenistwo godziłem się na tę ciepłą adorację Wychówny, bo dobrze Pan wie, Panie Profesorze, jak mi tego w życiu brakowało; tylko chwilami się irytowałem, że jak już nareszcie ktoś patrzy we mnie jak w obraz, to jest to brzydka stara panna, a nie ładna dziewczyna.<br>Któregoś dnia koleżanka Wych przybiegła bardzo podniecona i radosna.<br>- Przedstawili pana do Krzyża Zasługi, panie Janku - powiedziała i niebezpiecznie się nade mną pochyliła. - Nie wyobraża pan sobie, jak ja się cieszę.<br>I spojrzała na mnie znacząco. Pan, Panie Profesorze, jest pewno kawalerem licznych odznaczeń