Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
która przecież niepokoi się jej nieobecnością w domu.
Nie wiem, dlaczego nie zeszłam do schroniska na Ornaku - przyznaje pani Janina - dzień był upalny, chciało mi się pić, zaczęłam szukać wody. Wlazłam w kosodrzewinę, potem wyszłam na jakąś łąkę. W miękkiej trawie przespałam się na słońcu. Potem zjadłam pomidora i kawałek bułki. Dotarłam w końcu do strumienia.
Zamiast iść z ciekiem wody, poszła w górę wyraźną ścieżką. Wolno przypuszczać, że znalazła się w uroczysku Pyszna i zamiast zejść do schroniska na Polanie Ornaczańskiej, wyszła na szerokie siodło Pyszniańskiej Przełęczy.
Przywołajmy znów Marka Grocholskiego: Dotarłam na przecudowną nagrzaną łąkę - mówi dalej Janina K
która przecież niepokoi się jej nieobecnością w domu.<br>Nie wiem, dlaczego nie zeszłam do schroniska na Ornaku - przyznaje pani Janina - dzień był upalny, chciało mi się pić, zaczęłam szukać wody. Wlazłam w kosodrzewinę, potem wyszłam na jakąś łąkę. W miękkiej trawie przespałam się na słońcu. Potem zjadłam pomidora i kawałek bułki. Dotarłam w końcu do strumienia.<br>Zamiast iść z ciekiem wody, poszła w górę wyraźną ścieżką. Wolno przypuszczać, że znalazła się w uroczysku Pyszna i zamiast zejść do schroniska na Polanie Ornaczańskiej, wyszła na szerokie siodło Pyszniańskiej Przełęczy.<br>Przywołajmy znów Marka Grocholskiego: Dotarłam na przecudowną nagrzaną łąkę - mówi dalej Janina K
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego