grupki hobbistów. Uważam, że zawodnik powinien mieć mieszkanie, pieniądze, odpowiednie warunki do odpoczynku po treningu. Nie widzę też nic zdrożnego w tym, że sędzia na przykład zje kolację razem z działaczami klubowymi i to na ich koszt. Ale owe przebicia, nie znane nikomu stawki, kopertowanie, kolacyjki suto zakrapiane alkoholem muszą budzić niepokój. Skąd biorą się na to pieniądze? Czyj jest to szmal?</> <br>Oficjalnie mówi się - zmiana barw klubowych. Elegancko - werbowanie zawodnika. Zaś potocznie - kupowanie. A gdy sytuacja jest taka, że popyt przewyższa podaż, ceny idą w górę. Dziś więc futbolista, często przeciętny, dostaje beneficja o jakich dawniej nikomu się nie śniło