zakręt. Nikogo nie było.<br>Ale słyszy, gdzieś dalej jakby ktoś się bluzgał. Podkradł się, przywarł<br>za krzakiem i oczom nie wierzy. Na środku rzeki, na płyciźnie,<br>fryzjerowa goła. Jezu, chłopaki, jakie cyce! O, jak wasze głowy. A<br>między nogami krzak, mówię wam, niech tak skonam, i tak samo<br>czarniocha. E, bujasz, Fredek. A co mi zależy? To przysięgnij się. Co<br>mam się przysięgać? Chceta, to wierzta. Zaczęła się tam mydlić, to mi<br>kuśka stanęła i musiałem się spuścić. A ona? Co ona? No, jak się<br>spuściłeś? Mydliła się dalej. Po brzuchu, po cyckach, pod rękami, a<br>nawięcej tam, jeździła i jeździła