kobieca, roztrzęsiona w jęk, w jęk, w jęęęk. <br>Obsunie Hans zamek błyskawiczny. Rozgorączkowany bachor na świat Boży! Ręka docenta obejmie głowę rozpaloną. Sam na sam z nią w garści, w tym gąszczu. Słyszy, jak o czoło uderza fala krwi poderwanej tamtym krzykiem i jękiem. Teraz widzi pod powiekami tamtą z bunkra, co mu ją gwałciciel odstępuje, jeszcze ociekającą pierwszą wiosną. Widzi twarz nauczycielki tuż przy swojej ręce, jej usta widzi śpiewem jerozolimskim otwarte. I ślepnie, przyjęty jej wargami, opasany jej pierścieniem łapczywym. I chce, jak tamten z bunkra, gwałtem wypełnić ten babski pysk, ale czuje pod czołem rosnącą jasność i tuż