sięgając co jakiś czas po szampana. Ale to wcale jej nie przeszkadzało, ani na chwilę nie przerywała. Wreszcie jakby się ocknęła. Przerwała nagle. Wie pan, co to jest? - nie wiedziałem, chociaż już to kiedyś słyszałem, ale ona nawet nie czekała na odpowiedź. To kankan. To muzyka, która idealnie pasuje do burdelu, czyli na przykład tutaj. Znowu się roześmiała, takim niewesołym, hałaśliwym śmiechem. Niech pan tu podejdzie, niech się pan nie wstydzi. Przystojny z pana mężczyzna, jeszcze w sile wieku, dlaczego pan jest sam? Przecież podoba się pan kobietom? Podszedłem do niej i jakoś samo mi się to wymknęło: Narzeczoną pochowałem na