Msza się skończyła i wszyscy powychodzili już z kościoła, a burmistrz<br>z burmistrzową, jak i tamci trzej, wciąż nie wychodzili. Myśleli<br>ludzie, że może w jakiejś tajnej zmowie są, a umówili się w kościele,<br>nie w gminie, żeby się nie rzucało w oczy, i dlatego nie wychodzą.<br> Pierwsza ukazała się burmistrzowa, za nią, wyraźnie opóźniając to<br>wyjście, uwieszony całym sobą u jej ręki burmistrz. Ona przekroczyła<br>już próg kościoła, a on jakby się o ten próg zapierał. Wtedy ona<br>przycisnęła mocniej jego rękę do swojego boku i omal go przez ten próg<br>przeciągnęła. Szli noga za nogą, ona jak zwykle dumna