tylko na świecie być może". Co za okropieństwo sytuacji! Pani Eliza znała z widzenia obiekt niskich chuci Stanisława. Czasem widywała młodą wieśniaczkę w okolicy, z kwiatem kaliny wplecionym we włosy, uginającą się pod stosem mokrej bielizny, z pralnikiem pod pachą. Teraz, słysząc jej prostackie "ojej, ojejku", oddaliła się bezszelestnie "z burzą w sercu i krzykiem boleści". Nie mogła zasnąć tej nocy. Gdy pochylił się nad nią, a było to już dobrze po północy, udała, że śpi. Nazajutrz pojawił się na porannej kawie zabielonej smakowitym kożuszkiem śmietany. - No, czuję się o wiele lepiej, cuda czyni ta hydroterapia, trzeba mi będzie przedłużać czas