Generał również się zbliżył; nawet Plucińskiego zainteresowała. Planeta, w połowie biało-błękitna, w połowie czarna, wisiała nad nimi niczym wybałuszone z piątego wymiaru oko nieśmiałego bóstwa. Obraz w iluzji był zamrożony, pryzmat pamiętał tylko to jedno odbicie w źrenicy - huragany zatrzymane w wirowaniu, chmury złapane w rozciągnięciu na ćwierć oceanu, burze pochwycone w środku paroksyzmów, zastopowane w obrotach noc i dzień - ale wystarczyło.<br>- Mój Boże, mój Boże - szepnął Warzhad. - Sam chciałbym polecieć. <br>Birzinni uśmiechnął się pod wąsem.<br>Generał zacisnął prawą dłoń na ramieniu króla.<br>- Wasza Wysokość. Ja błagam was...<br>- Nie będzie, kurwa, żadnej wojny! - rozdarł się monarcha, plując petem na dokumenty