poszły w świat, gdy oboje mieli dużo wolnego czasu, zdobyli się na tę podróż.<br> Dan - bo tak mu było na imię - interesująco opowiadał o sprawach, w których niegdyś prowadził śledztwo.<br> - ... Wiesz, mnie nawet trochę żal było tego faceta. On powinien był siedzieć za głupotę. Z tej swojej mieściny w australijskim buszu ruszył do Europy. W kasynie gry, chyba w Monte Carlo, ale nie jestem pewien, poznał takiego śniadego faceta, który kazał się tytułować szejkiem. Stuknął go na większy pieniądz, że niby będą robić razem interesy naftowe. Ten mój rodak, by zdobyć tę forsę, ponaciągał różnych ludzi. Obiecana nafta jakoś nie popłynęła