nisko, że można zobaczyć, czy jabłka na drzewach już się zaczerwieniły. Wylecieliśmy wtedy daleko poza Paryż, był ładny dzień, końcówka lata, i ja patrzyłam na te wszystkie małe domki, tam na dole, pod nami, i myślałam sobie, w ilu tych domkach troskliwe mamy karmią swoje dzieci albo obcierają im brudne buzie, albo podają na stół obiad, i zastanawiałam się, czy któreś z tych dzieci kiedyś wyrośnie na kogoś niezwykłego, kogoś, kto wstrząśnie światem, da mu piękna muzykę albo napisze jakaś piękna książkę, w którym domku właśnie rośnie i wcina kluski nowa Edith Piaf albo Matka Teresa, albo może jakiś Hitler. No