bardzo wysoko i zaczęły krążyć nade mną. Przyglądałam się im z melancholijną rezygnacją, nastawiona na to, że teraz tu sobie postoję, a postoję...<br>Czterdzieści pięć minut czekałam, paląc papierosy i zastanawiając się, co ja bym zrobiła na ich miejscu. Oczywiście poleciałabym jak najdalej do przodu, bo przecież nie wiadomo, mogę być mistrzem rajdowym albo czymś takim, przebyć tę upiorną trasę w znacznie krótszym czasie i teraz być już gdzieś hen precz bardzo daleko. Następnie jednym helikopterem podniosłabym się możliwie wysoko, a drugim wracałabym jak najniżej nad drogą. I nie ma siły, musiałabym siebie znaleźć!<br>Widocznie doszli wreszcie do tego samego wniosku, bo