Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
Jak dotąd, nie powiedział pan niczego, czego byśmy sami nie wiedzieli. Ziętarski mógł lepiej wydać te dziesięć tysięcy.
- Brutto - uściślił. - Pewnie, że mógł. Nowe biurko, dywan...
- Musimy im coś dać. - Na chwilę przestała ssać drażetkę, co miało zapewne dodać stanowczości jej sugestii. - Bo po prostu odeślą pana do domu.
- Muszę być zmęczony - ziewnął. - Odniosłem właśnie irracjonalne wrażenie, że to by cię zmartwiło.
Usłyszał chrupnięcie miażdżonego cukierka.
- Jeżeli pan myśli, że się tak cholernie świetnie bawię w pana towarzystwie... - nie próbowała kończyć.
Przez chwilę siedzieli, nie patrząc na siebie. Potem Kiernacki wstał, zajrzał do szafy, zerknął w okno.
- Nawet namiastki barku - powiedział. - Pokoik
Jak dotąd, nie powiedział pan niczego, czego byśmy sami nie wiedzieli. Ziętarski mógł lepiej wydać te dziesięć tysięcy.<br>- Brutto - uściślił. - Pewnie, że mógł. Nowe biurko, dywan...<br>- Musimy im coś dać. - Na chwilę przestała ssać drażetkę, co miało zapewne dodać stanowczości jej sugestii. - Bo po prostu odeślą pana do domu.<br>- Muszę być zmęczony - ziewnął. - Odniosłem właśnie irracjonalne wrażenie, że to by cię zmartwiło.<br>Usłyszał chrupnięcie miażdżonego cukierka.<br>- Jeżeli pan myśli, że się tak cholernie świetnie bawię w pana towarzystwie... - nie próbowała kończyć.<br>Przez chwilę siedzieli, nie patrząc na siebie. Potem Kiernacki wstał, zajrzał do szafy, zerknął w okno.<br>- Nawet namiastki barku - powiedział. - Pokoik
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego