De La Tre'fouille daje mu kawę<br><br><page nr=295><br><br> JANULKA<br>Gottfrydzie, wybacz mi, ja jestem już w sferze urojonych uczuć. Gdybyś znał perwersyjność myśli mych, oszalałbyś ze zmieszanego z rozkoszą żalu, ze wstrętu i dumy, z pobłażania, upokorzenia, przywiązania i ze zwykłego erotycznego rozdrażnienia. A jednak jestem kobietą. Wszystko to jest udawanie poprzebieranych bydląt, nie wyłączając samego papusia. Kochaj mnie sztuczną miłością, jako dzikie zwierzątko, Gottfrydzie. Ja nie wytrzymam dłużej. Ten strzał mnie dobił. Ja się wścieknę od tego rozpaczliwego pożądania.<br> MISTRZ<br> zimno i stanowczo<br>Chodź na kawę, Janulko. Nie rozumiesz mnie jeszcze dokładnie. Nie chodzi o komplikację uczuć znanych, tylko o coś nowego