soboty Stacho pozostał po dzwonku fajerantowym.<br>Spokój i cisza. Jedynie stróż nocny łaził po warsztacie, postukując jałowcową laską.<br>- A co, Stasiu, robisz?<br>- Kuferek na graty.<br>- I mnie byś taki zrobił. Prawie taki sam miałem, jak i ten, co robisz, kiedy mnie do wojska brali na mandżurską granicę.<br>Tyle że słonecznik był na nim wymalowany, a po bokach dwie dziewanny, żebym wiedział, że to mój. Brat mi go zrobił, co był cieślą u nas na wsi. Co to był za chłopak! Czarny, wąsaty, gorący jak źrebiec. Dachy przeważnie robił. Lubił te dachy stawiać, bo duży widok naokoło, powiada. Mówiłem mu: Kuba, wymalowałbyś mi koguta