Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
oczy.
Zanim ukończył ruch, inne skojarzenia przeważyły. Zimny chodnik. Zapach zgnilizny. Szambo biologiczne. Zebrało mu się na wymioty. Skóra zaczęła swędzieć. Wybuchła w nim nagła potrzeba ruchu. Nie wiedział, co się dzieje. To znaczy piętro wyżej już wiedział: coś przedarło się przez Grzyb, oto, co się dzieje - lecz ani nie był w stanie dzięki temu zapanować nad zalewem wrażeń, ani zorganizować ich w celowy schemat. Zdaje się, że w międzyczasie spięło mu mięśnie i zmienił położenie ciała, bo teraz wszystko, co widział, to była Mgła. Mgłę widział, Mgłę słyszał, Mgłę czuł. Zaryczeć! Wierzgnąć! Ugryźć! Biec, biec, biec! Ale nie miał już nóg, nie
oczy. <br>Zanim ukończył ruch, inne skojarzenia przeważyły. Zimny chodnik. Zapach zgnilizny. Szambo biologiczne. Zebrało mu się na wymioty. Skóra zaczęła swędzieć. Wybuchła w nim nagła potrzeba ruchu. Nie wiedział, co się dzieje. To znaczy piętro wyżej już wiedział: coś przedarło się przez Grzyb, oto, co się dzieje - lecz ani nie był w stanie dzięki temu zapanować nad zalewem wrażeń, ani zorganizować ich w celowy schemat. Zdaje się, że w międzyczasie spięło mu mięśnie i zmienił położenie ciała, bo teraz wszystko, co widział, to była Mgła. Mgłę widział, Mgłę słyszał, Mgłę czuł. Zaryczeć! Wierzgnąć! Ugryźć! Biec, biec, biec! Ale nie miał już nóg, nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego