remontowałem starą izbę w starym mieście, kiedy chciało mi się pić, a matce wymiotować, i gdy padł Izmit, Golcuk, kiedy dowiedzieliśmy się, że jednak nie dostaniemy mieszkania, kiedy Miłka rodziła w bólach, ojciec powtarzał tylko: zjeść, zjeść, proszę się częstować. <br>Jedzenie było wszystkim: prapoczątkiem i eschatologią. I to nie jedzenie byle jakie, ale mięsne, sycące, pełne białka, soli mineralnych i życia.<br>Kolejnym niepokojącym sygnałem oddalania się ojca było to jego powiedzenie "austriackie gadanie". Wynikało ono oczywiście z dwustronnego niezrozumienia. Ojciec nie mógł pojąć, że nie jest już tamtym ojcem, że wszystko się zmieniło, że w gruncie rzeczy zostały mu jeszcze jakieś resztki